Poczucie niepokoju wywoływane przez postęp technologiczny nie jest zjawiskiem nowym. Od lat powtarzane są argumenty, że rozwiązania technologiczne mniej lub bardziej bezpośrednio łączą się z takimi zjawiskami, jak: dewastacja środowiska naturalnego, oderwanie człowieka od natury, jego osamotnienie, niszczenie osobowości itd. Wypada zapytać, jak to możliwe, że narzędzia, które przecież sami stworzyliśmy, mają na nas tak wielki – i niszczący – wpływ?
Sprawa ta nie przestaje zastanawiać również filozofów. Na sytuacji, w której ostatecznie kształtują nas stworzone ludzkimi rękami narzędzia, zwracał uwagę m.in. Marshall MacLuhan. Niemiecki myśliciel Martin Heidegger dowodził, że technologia (i technika) największy wywiera na nas wówczas, gdy pozostajemy przekonani o jej neutralności. Z kolei np. Lewis Mumford pisał o „technice autorytarnej”, to znaczy takiej, która, pozostając na usługach władzy, służy organizowaniu ludzkich mas i zarządzaniu nimi. Jak z tego wynika, technika niejednokrotnie zostawała postawiona w stan oskarżenia przez myślicieli. Jednak…
Czy takie ponure diagnozy przeważają w refleksji filozoficznej?
O podejście współczesnych filozofów do rozwoju technologicznego postanowiliśmy zapytać dra Marcina Rychtera z Wydziału Filozofii UW:
Przede wszystkim należy pamiętać, że filozofia nie jest nauką. Nie posiada jednolitej metodologii, ani żadnego, nawet minimalnego, korpusu prawd lub twierdzeń, które byłyby uznawane za „obiektywne” lub powszechnie przyjęte. Historia filozofii, od greckich początków po czasy najnowsze, to dzieje waśni i sporów. Czy w tej radykalnej polifonii – a może wręcz kakofonii – można usłyszeć jakiś „przeważający” głos? Trudno powiedzieć, bo nie sposób wsłuchać się we wszystkie te kłótnie i przepychanki naraz. Będziemy słyszeć różne rzeczy, w zależności od tego, gdzie przyłożymy ucho.
Czysto logicznie rzecz biorąc możliwe są oczywiście trzy stanowiska: technofobia, technofilia oraz technoindyferentyzm. I wszystkie te trzy stanowiska – w najróżniejszych wersjach i konfiguracjach – rzeczywiście były i są w filozofii reprezentowane. Za techniką opowiadają się często myśliciele głoszący ideały Oświecenia. Technika stanowi dla nich po prostu naturalną konsekwencję racjonalności. Jest rozumem instrumentalnym (w odróżnieniu od czysto teoretycznego) i stanowi kluczowy czynnik napędzający postęp gatunku ludzkiego ku lepszej przyszłości. Ale i tu są jednak istotne wyjątki, bo na przykład Jan Jakub Rousseau już u zarania Oświecenia był wobec techniki bardzo krytyczny, twierdząc, że praca w zmechanizowanej manufakturze dehumanizuje robotnika, a rosnąca specjalizacja nauki związana z postępem technicznym sprawia, że ludzie tracą zdolność do odnoszenia się do świata jako całości i do rozumienia własnego w nim miejsca.
Jan Jakub Rousseau
Rousseau jako jeden z pierwszych dostrzegł złowrogi, alienacyjny potencjał w technice – uważał, że oddziela nas ona od bliźnich, od świata, a poniekąd i od samych siebie. Ta krytyka powróciła później echem w twórczości Marksa, który przez technikę też pojmował przede wszystkim manufaktury. Marks dowodził, że nieustanny rozwój fabryk przyczynia się do pogłębiania przepaści między burżuazją a proletariatem i skutkuje zatem narastaniem ucisku klasy robotniczej. W jego filozofii technika pełniła jednak rolę głęboko ambiwalentną, bo po pierwsze – pogarszając warunki życia proletariatu, przyspieszała rewolucję, a więc i ostateczne wyzwolenie uciśnionych, a po drugie – w porewolucyjnym szczęśliwym stanie komunizmu, technika maszynowa, pracując już właściwie bez ludzkiego nadzoru, miała pozwalać na to, by, jak pisał Marks, robotnik mógł rano łowić ryby, a wieczorem uprawiać krytykę.
Martin Heidegger
Ambiwalentny stosunek do techniki miał również Martin Heidegger, choć był myślicielem pod każdym chyba względem różnym od Marksa. Technika i techniczne manipulowanie rzeczywistością stanowią jego zdaniem naturalną konsekwencję rozwoju europejskiej metafizyki. Sednem tego procesu jest uprzedmiotowienie samego bytu jako takiego. Postęp techniczny sprawia, że tracimy z oczu to, co naprawdę istnieje, bo wszystko wokół nas zaczyna być przedmiotem, czyli właśnie wytworem technicznej procedury obliczonej na wydarcie światu energii. Nie ma już lasu, jest zasób drewna na opał, nie ma rzeki, jest zapora wodna. Nie ma zwierząt, jest masowa produkcja mięsa. Nie ma świata, jest „światoobraz”. Według Heideggera rzeczywiście jest tak, że to my sami pozostajemy we władzy zbudowanych przez nas narzędzi, a nie na odwrót, jesteśmy do nich „do-stawieni”. Skądinąd nie sposób odmówić tej diagnozie dalekowzroczności w czasach katastrofy ekologicznej, wirtualnej rzeczywistości i manipulowania ludzkim genomem. Do myśli Heideggera wracają dziś zresztą filozofowie podejmujący wątki ekologiczne, w Polsce robi to na przykład Magdalena Hoły-Łuczaj. W eseju Pytanie o technikę Heidegger pisze jednak również, że będąc największym zagrożeniem, stanowi ona jednocześnie największą nadzieję, bo odsłania istotę naszej epoki i pozwala ją gruntownie przemyśleć, co z kolei może wprawić na nowo w ruch koło dziejów i pomóc nam tę epokę wreszcie pożegnać.
Dyskurs filozoficzny
Nie brakuje jednak również filozofów nastawionych do techniki jednoznacznie życzliwie lub wręcz entuzjastycznie. Dla wielu wciąż żywy jest wspomniany oświeceniowy argument, że technika jest warunkiem postępującego dobrobytu ludzkości. Inni dowodzą, że poszerza ona ludzkie możliwości doświadczania, poznawania świata i cieszenia się nim. McLuhan na przykład, który przez technikę pojmował przede wszystkim media, uważał, że są one przedłużeniami ludzkich zmysłów, i to znacznie doskonalszymi od biologicznych pierwowzorów. Z kolei feministka i posthumanistka Rosi Braidotti dostrzegała w technice potencjał emancypacyjny. Różnego rodzaju technologiczne wszczepy i ingerencje mają jej zdaniem umożliwić eksperymenty z „nowymi sposobami stawania się kobietą”, a wytworzone w ten sposób nowe kobiece podmiotki mają intensywniej przeżywać świat, być bardziej wolne i twórcze.
Współczesny niemiecki filozof kultury, Harry Lehmann, również widzi w technice potencjał wyzwolicielski. Badając na przykładzie muzyki współczesnej przemiany, jakim podlega kultura w procesie migracji do medium internetowego, stwierdza on, że następuje dzięki nim demokratyzacja mocno elitarystycznego do tej pory świata nowej muzyki. Dzięki rozmaitym stosunkowo prostym urządzeniom i dostępnym w sieci programom do obróbki dźwięku właściwie każdy może dziś stać się kompozytorem i znaleźć słuchaczy, nie potrzeba już do tego instytucjonalnego i finansowego wsparcia, na które mogła liczyć tylko garstka uprzywilejowanych i ustosunkowanych twórców.
Trzecia kategoria filozofów obejmuje tych, którzy uważają, że technika jako taka nie jest ani zła, ani dobra. Na przykład według Brunona Latoura wszelkiego rodzaju wynalazki i technologie to „aktanty” lub „aktorzy”, którzy tworzą skomplikowane sieci relacji z innymi bytami. Oceniać możemy dopiero te sieci, ich szersze konteksty i następstwa, a nie ich pojedyncze elementy składowe. Dotyczy to również urządzeń o przeznaczeniu śmiercionośnym – ten sam czołg może przecież zostać użyty zarówno przez bandyckiego agresora, jak i przez bohaterskich żołnierzy broniących swojej ojczyzny.
Słowniczek:
Technofobia – lęk przed techniką i technologią
Technofilia – silny entuzjazm dla technologii
Technoindyferentyzm – postawa obojętna wobec technologii i jej zdobyczy
#cwiduw #swiatwobliczuzmian #lekiiuzaleznienia #uw #nauka