Czy w takim razie już teraz grozi nam susza hydrogeologiczna w Kampinoskim Parku Narodowym?
Przeczytajcie odpowiedź #EkspertaUW, dr. Macieja Lenartowicza z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW:
W Parku w ramach Rezerwatu Biosfery, Parku Narodowego i Obszaru Ochrony Natura 2000 chroni się ekosystemy zależne od wody – dlatego kwestia opadów jest tak znacząca dla ich przetrwania. Może się zdarzyć, że jeden epizod suszy taki, jaki obserwujemy teraz, może zniweczyć działanie procesów torfotwórczych, które działały 5-6 tys. lat. Czyli pokłady torfu, które decydują o naturze mokradeł, mogą zostać przekształcone w ciągu kilku lat w coś zupełnie innego tzn. mursz, który łatwo ulega erozji wietrznej, jeżeli jest przesuszony.
Procesy torfotwórcze są jednak procesami wieloletnimi. Suszę określamy w raczej krótszej perspektywie czasowej. Na pewno w tej chwili mamy do czynienia z suszą atmosferyczną, to znaczy zauważamy brak opadu. Ze względu na obecność aglomeracji warszawskiej i położenie samego Parku w dolinie Wisły nawet wtedy, kiedy prognozy pogody zapowiadają intensywny opad, nie znaczy to, że on realnie wystąpi w Parku. Front atmosferyczny może się rozerwać w Dolinie Wisły, albo nad Warszawą a opad może mieć charakter punktowy. Tak działo się podczas ostatniego przechodzenia zimnych frontów atmosferycznych.
Nie jest to nawet kwestia w skali całego Parku, który rozciąga się na długości kilkudziesięciu kilometrów między Warszawą a Sochaczewem, ale nawet na bardzo ograniczonych obszarów, bo nawet na odległości 5 km to zróżnicowanie opadowe w KPN może być ogromne. Trudno jest zatem stwierdzić, że po przejściu frontu atmosferycznego z intensywnymi opadami problem suszy atmosferycznej przestaje być aktualny. Otóż nie, nie przestaje.
W drugiej kolejności po suszy atmosferycznej pojawia się susza glebowa. Jeszcze w maju oraz na początku czerwca można już było obserwować problemy z dostępnością wody glebowej, mimo że nikt jeszcze nie bił na alarm. Zauważalne stało się znaczne tempo opadania zwierciadła wody podziemnej. Według moich pomiarów zwierciadło wody opadało o nawet 10 cm na tydzień. To sporo, zważywszy na to, że po sezonie zimowym zaczynaliśmy od stanu, w którym na wiosnę zwierciadło wody podziemnej znajdowało się nad powierzchnią mokradeł. A teraz nagle znalazło się ono 60-70 cm poniżej powierzchni gruntu. I to nawet bez istotnego wpływu parowania, bo wiosna nie rozpieszczała nas wysoką temperaturą powietrza.
Mogliśmy więc już w maju mówić o zaczątkach suszy glebowej, która na pewno już w tej chwili rozwinęła się dość znacznie, szczególnie w lokalizacjach wyżej położonych w Parku. Na początku czerwca przepływ w górnym odcinku Kanału Olszowieckiego, tzn. głównego cieku odwadniającego południowo-zachodnią cześć Parku zanikł. To oznaczało wyraźne wskazanie, że susza hydrologiczna jest już o krok. Zank odpływu tym ciekiem obserwuje się praktycznie w każdym roku i dlatego jego wyschnięcie nie traktuje się automatycznie jako przejaw suszy hydrologicznej. Problemem jest za to określenie stanu suszy hydrogeologicznej, ponieważ krążenie wody na terenie Parku odbywa się w systemie bardzo skomplikowanym. Równina Łowicko-Błońska zasila drogą podziemną ekosystemy mokradłowe Parku, dlatego ta droga krążenia wody jest znacznie dłuższa. Zatem nawet jeśli w tej chwili nie mamy opadów, to zasilanie zeszłoroczne może zniwelować efekty suszy hydrogeologicznej – wciąż możemy obserwować na powierzchni terenu suszę atmosferyczną, glebową czy hydrologiczną, ale niekoniecznie jeszcze suszę hydrogeologiczną. Bezwładność tego systemu krążenia wody jest dosyć znaczna.
Warto też tutaj zwrócić uwagę na wpływ Wisły. Problem zacznie się wtedy, kiedy Wisła wejdzie w stan bardzo głębokiej i długotrwałej niżówki – a do tego jest już blisko. Głęboka niżówka już jest obserwowana. Nie wiadomo tylko jak długo ona potrwa. Jeżeli będzie ona długotrwała to z jednej strony zwierciadło wody będzie znajdowało się nisko i jednocześnie zaczną kończyć się zapasy wody z roku poprzedniego. Dlatego też dla obszaru Parku nie ma nic gorszego niż seria 3-4 lat bez wystarczającej ilości opadu, bo wtedy to zasilanie od południa Parku, od Równiny Łowicko-Błońskiej, może się po prostu wyczerpać. Wtedy właśnie będzie można nazwać ten stan głęboką suszą hydrogeologiczną. Nie zaryzykowałbym jeszcze stwierdzenia, czy teraz to już jest ten moment, ale być może jesteśmy na jej progu.
Co by świadczyło o tym, że ta susza hydrogeologiczna już się mogła pojawić?
Faktycznie niektóre cieki w Parku już wyschły w tym sezonie. Z jednej strony jest to proces całkowicie normalny, ponieważ Puszcza Kampinoska była kiedyś dużym zagłębieniem bez naturalnych cieków. Trudno wymagać by sztuczne cieki, które są w Parku miały naturalny charakter i prowadziły wodę przez cały rok. Jeżeli dany rów został wykopany w miejscu, gdzie nie było wcześniej naturalnej sieci drenażu, to istniało ryzyko, że kiedyś zabraknie wody, która będzie mogła tym rowem odpływać. Z tego powodu trudno jest określić, czy zanik wody w danym cieku w Puszczy Kampinoskiej oznacza suszę hydrogeologiczną,. Z drugiej jednak strony brak wody w cieku zawsze niepokoi i skłania do alarmistycznego tonu, ponieważ nigdy nie ma pewności, że przepływ na nowo się pojawi. Gdyby się nie pojawił w okresach o tradycyjnie wysokim stanie wody, np. wiosną, byłoby to ewidentnie znakiem suszy hydrogeologicznej. I to suszy, której pojawienie się było poprzedzone nadmiernym drenażem wód podziemnych przez sztuczne cieki. Przyjęto zatem politykę pozostawiania mniejszych cieków bez konserwacji. Po ich zaniku tempo odwadniania terenu będzie mniejsze i ryzyko pojawiania się suszy hydrologicznej i hydrogeologicznej będzie zminimalizowane. Spowolniono odpływ wody jazami i zastawkami różnego rodzaju, które zainstalowane są na głównych ciekach (przede wszystkim na Łasicy), a rowy pozostały w niektórych sekcjach nieruszone, aby same zaczęły zarastać. Im więcej roślinności będzie obecnej w korytach cieków, tym wolniej będzie spływała woda, tym wolniej spadać będzie retencja, tym więcej wody zostaje w gruncie i zmaleje ryzyko suszy hydrogeologicznej.
W związku z powyższym nie zaryzykowałbym jeszcze stwierdzenia, że mamy już głęboką suszę hydrogeologiczną, ale możemy być na jej progu. Jeżeli ta sytuacja braku opadów wkrótce się nie zmieni i będziemy obserwowali jedynie serie opadów nawalnych, potem dłuższy brak opadu, po tym znowu opady nawalne i ponownie brak opadu – to ta susza niewątpliwie do końca sezonu letniego się pojawi i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Może to ewentualnie odwrócić, czy raczej spowolnić, jakiś długotrwały epizod opadu rozlewnego. Jeżeli na przykład pojawi się okres opadowy, z wysoką sumą opadów, ale mało intensywnych, trwających około tygodnia, to istnieje szansa, że wraz z opadami i zachmurzeniem będzie występowała niższa temperatura powietrza, która dodatkowo ograniczy parowanie. W takich warunkach woda odpadowa, która dotrze do powierzchni gruntu Puszczy Kampinoskiej będzie zasilała glebę i w konsekwencji wody podziemne. To może złagodzić obecny kryzys zasobów wodnych, a może nawet odwrócić chociaż trochę niekorzystne tendencje.
Jest jeszcze zupełnie inna kwestia, którą stanowi wieloletni trend opadania zwierciadła wody na obszarze Parku. Zauważamy serie lat bezopadowych, które trwają długo, bo 3-4, a czasami nawet 5 lat. Kryzys, podobnie jak w większości kraju, zaczął się w roku 2015, kiedy na Wiśle w Warszawie obserwowaliśmy po raz pierwszy od wielu lat bardzo głęboką niżówkę. Na wysokości warszawskiej Cytadeli późnym latem widać było kamienie wystające z dna rzeki. To tzw. „Rafa Żoliborska”. Można było wówczas przekroczyć Wisłę z jednego brzegu na drugi, nie mocząc się bardziej niż po kolana. Miało to swoje plusy w postaci znalezisk archeologicznych, np. dział, różnego rodzaju skradzionych fragmentów elewacji pałaców itp. z czasów Potopu Szwedzkiego, ale z punktu widzenia ekosystemów mokradłowych to zdecydowanie nie była korzystna sytuacja. Niestety, po tym czasie nie nastąpił żaden dłuższy okres opadów, tzn. seria lat ze zwiększonym zasilaniem opadowym, z przewagą opadów długotrwałych, a nie nawalnych.
Co więcej, od tamtego lata, poza jednym, może dwoma sezonami, nie obserwowaliśmy zimą znaczącej pokrywy śnieżnej. W Parku od 7-8 lat jest z tym problem. Dlatego właśnie zasoby wodne Parku nie są do końca odbudowywane w sezonach zimowych. W związku z tym nie mamy żadnej gwarancji, że nawet tygodniowe rozlewne opady cokolwiek poprawią. Mogą one co najwyżej ten krótkookresowy niekorzystny trend troszeczkę wyhamować, ale nie odwrócą trendów wieloletnich. Należy podjąć działania zmierzające do odbudowy i zwiększenia wokół Parku czegoś, co nazywamy małą retencją, czyli zatrzymywania wody opadowej na tyle, żeby mogła ona wsiąkać w grunt i z pewnym opóźnieniem trafiać do kampinoskich mokradeł. Z drugiej strony, ważne są działania zatrzymujące obniżanie się zwierciadła wody w Wiśle. To drugie obejmuje w zasadzie całe dorzecze Wisły po ujście Narwi i wykracza poza kompetencje administracji Parku, lokalnych samorządów czy nawet województwa Mazowieckiego. Niemniej, tylko połączenie pozytywnych działań w bezpośrednim otoczeniu oraz w całym dorzeczu Wisły da szansę na właściwą ochronę przed degradacją i adaptację do zmian klimatu cennych ekosystemów Kampinoskiego Parku Narodowego.
dr Maciej Lenartowiczowi, Wydział Geografii i Studiów Regionalnych UW
Post jest częścią cyklu o dziedzictwie naturalnym pt. „Jak żyć? – Naturalnie!”, który powstał po to, aby zwrócić uwagę na konieczność ochrony dziedzictwa naturalnego Ziemi.
#dziedzictwonaturalne #cudświata #worldheritage #EksperciUW #unesco #naturalnie